
 |
"WOKÓŁ NIEJ" -
Grzegorz Ciechowski |
 |
Copyright 1996
Grzegorz Ciechowski |
Pomysł okładki:
Jolanta Muchlińska
Na okładce: "Wokół niej" - Marc
Chagall
Wydawca: TĘCZA Warszawa, 1996
FX Warszawa, 1996
(egz. promocyjne) |
Zdjęcie Grzegorza Ciechowskiego:
Andrzej Świetlik |
***
siedzę okrakiem
na wszystkich barykadach świata
od dawna nie docierają do mnie
okrzyki generałów
i biskupów
cokolwiek mi na to powiesz
nie skinę: tak
nie szepnę: nie
już przed śmiercią
jestem świeżym śniegiem
jestem dźwiękiem fletu
początek strony 
WIGILIA
pijani kolędnicy
szopkę na dworze zostawili
na sterczące wieżyczki
na zmarzniętego bobasa
w otwarty pysk osiołka
śnieg pada
śnieg pada
(Toruń, 1977)
początek strony 
PRZED ZAŚNIĘCIEM
jest noc
śnieg północny
bardzo cicho spada
na chatkę za oknem
tysiąc reniferów
przebiega i walczy
delikatnym porożem
początek strony 
WYPOCZYWAM
wypoczywam
pod zieloną linią horyzontu
z bamboszami na księżycu
bądź pozdrowiona
brodo dyrektora cyrku
nieskończona
hej klowni
kataryniarze
początek strony 
***
więc kto mi szepnął
o tym wszystkim
czy aby nie wy
zasypiające chórzystki
czy nikt z tego stadka
spierających się pijaków
czy wy przyczajone zwierzęta
nie pochyliłyście się
a wy górskie jeziorka
czy ty
a twoje usta
początek strony 
***
zasypiam na dniu
nieskończonym
i myślę o starym konserwatorze
obrazów
który pewnej nocy
nie dotrwał
i zasnął na dziele swojego życia
prawie odnowionym
renesansowym płótnie madonny
2,5 na 2 metry
zasnął niszcząc całą robotę
pociągając z jej odsłoniętej
piersi
mleko gorzkie i upijające
o niekończącym się smaku
początek strony 
Roślince
***
skręcamy z Mickiewicza
w Moniuszki
tak cholernie zimowo
twarde mam podeszwy
i sznurowadła
uszy masz oszronione
brzęczą jak muszelki
idziemy
śnieg nam skrzypi boleśnie
twarze nam
początek strony 
PREZENT
co położę pod choinką
chyba wronę całą w szronie
przemarzniętą rudą myszkę
i konika niemrawego
i Jezuska w rękawiczce
co położę pod choinką
sam rozbiorę się do naga
albo świnkę ci przyniosę
wykąpaną która gada
co położę pod choinką
chyba siebie tylko mogę
a zwierzęta przemarznięte
niech przez las wędrują
sobie pomalutku
początek strony 
SPOWIEDŹ
jeśli się spowiadasz
córko
nie ukrywaj przede mną nic
chcę poczuć pot
spływający z ich lepkich ciał
dalej dalej
opisuj lubieżność swych
ruchów
kiedy płonę nad twoim
grzechem
zliż moje łzy
cóż że bez zapachu
który zatruwa jeszcze twój
oddech
dziś wyznałaś mi
że uwielbiasz codzienną spowiedź
a moje stopy są takie czyste
pachną mielonym bursztynem
więc zmyj z nich ten smak swoimi
włosami
nigdy ci nie uwierzę
córko
że wyznałaś wszystko
razem z Bogiem
i Chrystusem
czekamy na dalszy ciąg
i pokuty szykujemy
straszliwe
początek strony 
JESTEŚMY BIEDNI
jesteśmy biedni
nasze noce są biedne
gdy się całujemy pomału
ileż biedy w naszych pochylonych plecach
w chudych łopatkach ileż biedy
biedne nasze dłonie
- dziesięcioro biedaków rozłożyło
swój skromny obóz
dziesięcioro biedaków śpi -
biedne i nieurodzajne pola
naszego państwa
zwierzęta zasypiające
u naszych stóp
mają tylko drobne kostki
sierść i
głodne oczy
na naszym łóżku
leżą dwie przeczyste biedy
pulsujących złotych mieszków
nie wydrzemy sobie z piersi
oto zamrożone konto
parzą sobie dłonie
chciwi komornicy
początek strony 
***
zdejmijcie ze mnie
tego lwa
który rozszarpuje
mi piersi
zdejmijcie go ze mnie
pijemy herbatę
stukamy kieliszkami
mówicie mi zdrobniale
po imieniu
czy nie czujecie tego smrodu dżungli
czy nie widzicie
że żółty lew przegryza właśnie
moje serce
lekko jak ślimaka
czy nie słyszycie
wrzasku mordowanego zwierzęcia
które was
zaspanych
tryka złocistymi czułkami
początek strony 
CHOROBA
moja choroba działa powoli
jak afrykańska trucizna
sporządzona przez wytrawnego
znachora
tyle już dni minęło
a ja leżę w ciszy
patrzę na swoje stopy
i żałuję tej rosy
która właśnie spada
na trawnik
mój kolega
istny rabin z wyglądu
klepie mnie po ramieniu
opowiada o dziewczynach
podglądanych w publicznej łaźni
widzę wtedy jego twarz
i w oczach podstępnie sfotografowane
pośladki
mów rabbi opowiadaj
1977
początek strony 
***
po kolana zapadałem się w śnieg
raniąc niewinność
zimowego pola
wieńczyło je
światło pełgające
w oknie twej sypialni
początek strony 
***
Stukam na maszynie te słowa
i wiem że jestem niepoprawny
bo któż o tej porze pisze na maszynie
tak nieudolnie
wybaczcie mi ludzie to wolne pisanie
lecz moje myśli obrzękłe
są teraz zadowolone
pomału sobie istniejąc
początek strony 
CYRULIK TORUŃSKI
w tym samym czasie
kiedy przemawiał fanatyk partyjny
w tym samym czasie
kiedy samopodpalał się fanatyk religijny
w tym samym czasie
kiedy przemykał się fanatyk konspiracyjny
królik z powagą dymał królicę
ja wybierałem się do cyrulika
białe zwiewne rękawiczki
osuwały się w niezbadane
wnętrze cylindra
początek strony 
BAŚŃ O BAŁWANIE
wiosna
topniejący bałwan
ze zdumieniem
odkrywa w sobie
czarny od sadzy
pogrzebacz
teraz umiera w spokoju
szczęśliwy kto dotknął
rozżarzonej granicy
swojej tęsknoty
20.02.1978
początek strony 
PEŁNIA JESIENI
dwudziestoletnia wdowa
pocałowała mnie w szyję
uciekam zataczając się
czy zdążę czmychnąć
przed jej rozpaczą?
przenigdy!
oto czarne pończochy
wypchane złotymi liśćmi!
początek strony 
***
oto nasza wieczność
szepnąłem
gdy przycupnęliśmy
nadzy przy kominku
a płatki śniegu
z naszych włosów
o tam
gdzie już ich nie ma
początek strony 
NIEDOPATRZENIA
widziałem jeszcze kilku
nikczemników na wolności:
dzieciak popiskiwał
na delikatnym listku bzu
łyżwiarz na wymiecionym jeziorze
snuł długi szal
początek strony 
***
jej dekolt
był zaledwie wierzchołkiem
lodowca
którego prawdziwe wdzięki
okrywały niedostępne
i arktyczne fale
mrocznej sukni
początek strony 
MSZA NIEDZIELNA
jaka piękna pani
jest dzisiaj w kościele
dzwonnik oddał dzwonom
swoje serce
jaka piękna pani
parafianie płaczą
ze szczęścia
i ciągną za sznur
jaka piękna pani
smutny kościelny
z trudem
przełyka Chrystusa
jaka piękna pani
proboszcz składa
dłonie w powietrzu
delikatnie
jak na gołębiu
błogosławiona między niewiastami
rozpuść swe włosy nad nami
Toruń, 1977
początek strony 
MODLIŁEM SIĘ ZA NAS TAK
CICHO
i słyszałem
łzy żandarma
gdy do gitary rozbitej
spadały
i słyszałem
ciepłe ptaki
gdy na drżących więźniach
siadały
i słyszałem
trzech ministrów
gdy nad jaskółką zmarzniętą
płakali
i słyszałem
kroki bosych
gdy nad biedą państwa
radzili
i słyszałem
serca bałwanów
gdy od mrozu pękając
krwawiły
początek strony 
***
jadąc w ostatnim autobusie
zagryzam smutek zimnym jabłkiem
początek strony 
***
to na znak miłości
do króla
wszyscy poddani
każdego zimowego
ranka
wychuchiwali serduszka
na więziennych szybachluty
1978
początek strony 
***
zima w miasteczku
śnieg zasypał kominy
zaniepokojony kominiarz
grzeje w dłoniach
swoje osmolone serce
grudzień 1977
początek strony 
***
zasnąć pod kołdrą
z wigilijnego nieba
ach czmychnąć
początek strony 
***
obudzić się na
letniej plaży
gdy do stóp podchodzi
otwarty ocean
początek strony 
***
ach mój sen
jak stadko ministrantów
z odfruwającymi dzwonkami
początek strony 
***
wtedy nagle
uchyliłem parasol
i stałem nagi
pomnożony tysiąckroć
o każdą kroplę
początek strony 
***
i właśnie
podczas burzy
wstąpiła po omacku
do mojego pokoju
zapłakana gałązka bzu
początek strony 
TYLKO
tylko przez
jedną chwilę
mały wróbelek
zakrył swoim cieniem
połowę katedry
początek strony 
***
dokąd mnie niesiecie
kołyszące się włosy
początek strony 
PODRÓŻ DO CIEPŁYCH
KRAJÓW
kiedy zdejmujesz
powoli długą koszulę
kiedy rozplatasz przed lustrem
swój ciepły warkocz
w naszej izdebce
ogień zaczyna buzować
spóźniony stary bocianie
który stoisz na dachu
sztywny od zimna
i zaraz rozsypiesz się
jak dziurawa torebka cukru
współczuję ci
na nic więcej nie mam czasu
moje dłonie
błądzą po różanym
ogrodzie w Damaszku
moje dłonie
dotykają wiszących
pomarańczy
w moich dłoniach
najniższa gwiazda
poci się jak pieniążek
gdy na podwórku
śnieg odbiera kurom
ostatnią nadzieję śniadania
początek strony 
RÓŻA
gdy wychodzę najeżony od zimna
na podwórko
w papciach przykrótkich
piętami przydeptując śnieg
i wyrzucam śmieci
jak Pan Bóg przykazał
do popielatego zbiornika
zauważam na dnie
uduszoną różę
jest blada jak
martwa zgwałcona dziewczyna
odnaleziona rankiem
przez zaspanego robotnika
pierwszej zmiany
nie zdążyłem
musnąć palcami
jej pochylonej głowy
nie zdążyłem
poznać jej zapachu
nie odtworzą jej
zapachu
poezje żadnego świata
początek strony 
TWE CZUJNE OKO
twe czujne oko
obcy astronomie
zauważa jesień na ziemi
lądy łagodnieją prawda?
dzieją się rzeczy dziwne
złoto przelewa się w złoto
o tej porze roku obserwując naszą
planetę
nie nastawiasz ostrości
początek strony 
DRŻĄCYM GŁOSEM
właśnie skończyłem wiersz
przypatruję mu się bacznie
wyciągam dłoń stawiam palec
badam proporcje niby malarz
i tylko ty wiesz
jak zbędne są to zabiegi
i że za chwilę usiądę przy tobie
z miną małego chłopca
któremu pani poprawia dyktando
z miną na wpół świadomego
swego łotrostwa hultaja
i przeczytam
początek strony 
***
ostatnio łapię myśli
zaledwie za ich futrzane ogony
w garści pozostaje
stosik zmiętych słów
potargany i bezładny
kołtun sierści
początek strony 
LATEM
1.
co za upał
musiałem wpuścić
parasole do wanny
jak czarne karpie
przed wigilią
2.
aby przetrwać
połykamy z żoną
kawałki lodu
dziś zwymiotowałem
je na dywan
przezroczyste mokre
nieziemskie
3.
oglądamy zdjęcie
z przewrotnej Kalifornii
gdzie nawrócona zima
napadła na pomarańczowy gaj
z ciepłych dziewczęcych owoców
zwisają sople
rumiany ogrodnik
porusza się na
ugiętych nogach
zbrodnia przekroczyła
granice jego snów
4.
kiedy zbliża się burza
moja peleryna
pręży się
w ciemnym przedpokoju
jak dojrzewająca dziewczyna
naga
przed lustrem
początek strony 
Z PYTAŃ ZADAWANYCH
SZEPTEM
kto z nas rozsunie
oszronione halabardy
drzemiących strażników
kto z nas?
początek strony 
PRZEZ TELEFON
jak pocałunki
przez szybę
wymienialiśmy uwagi
na temat 160 kilometrów
początek strony 
NOC CHAGALLA
trzecia w nocy
trzecia najgłębsza cisza miasta
śpią parafianie
śpią w czystej bieliźnie
pieniążki parafian
śpią aniołowie stróże
i śpią dozorcy nocni
śpi Pan Bóg z rozpuszczoną brodą
cicho spadającego śniegu
i śpi powiatowy sekretarz
na aksamitnej poduszce
od orderów
śpią wszyscy
zmęczona Polska śni
zawieszona nad miastem
jak pijana dziewczyna
z wplątanymi
w miejskie więzienie włosami
po których wspinają się
wracając do swoich cel
opieszali uciekinierzy
zawiedzeni
zapłakani
początek strony 
KOLEJNE
WIERSZE
|